Danielle
Jechałam z Kevinem do restauracji, w której miałam poznać
jego rodziców. Ubrałam swoją najlepszą sukienkę, jaką miałam w szafie, ale i
tak bałam się, że nie będę pasować do jego świata. Opowiadał mi o swoim zespole
i z tego, co powiedział naprawdę są sławni. Nie szukałam informacji o nim, bo
stwierdziłam, że to jest bezsensu, chciałam go traktować jak normalnego
chłopaka, a on ucieszył się z tego pomysłu. Poprosiłam go, aby na razie prasa
się o nas nie dowiedziała, dlatego przez ostatnie trzy miesiące naprawdę
musieliśmy wymyślać szalone pomysły, aby tylko się spotkać. Bardzo go lubiłam,
podobał mi się nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru, jednak przez
ostatnie godziny moje myśli wędrują do Nicka i do tego wydarzenia z rana. Mimo
że minęło dopiero 5 godzin wymieniliśmy, że sobą około 100 smsów, po których
zawsze na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, jednak odkąd spotkałam się z
Kevinem telefon schowałam do torebki, a dźwięk wyłączyłam. Jednak i tak mnie
kusiło, aby wyciągnąć go i sprawdzić czy nie dostałam jakiegoś smsa. Chociaż,
bez sprawdzenia byłam pewna, że jakiś jest.
Podjechaliśmy pod lokal na obrzeżach miasta. Kevin wyszedł
pierwszy, a ja z kierowcą podjechałem pod tylne wejście, dzięki czemu wszyscy
myśleli, że Kevin przyjechał sam. Wychodząc z samochodu zauważyłam ukochanego w
drzwiach a na widok jego uśmiechu przestałam się denerwować tym spotkaniem.
Myśli o telefonie uciekły. Podeszłam do Kevina, a on położył mi rękę na
plecach. Przysunął głowę do mojego ucha i szepnął mi:
-Mówiłem już, że wyglądasz pięknie? - Zaśmiałam się cicho i
kokieteryjnie odpowiedziałam:
-Chyba mi tego nie mówiłeś. - Wiedziałam, że to nie prawda,
bo usłyszałam to od niego chyba 10 razy, jak nawet nie więcej.
Ruszyliśmy w stronę stolika, przy którym cztery miejsca były
już zajęte. Na nasz widok wszyscy wstali. Podeszła do nas najpierw mama Kevina,
która wcale nie wyglądała jak jego mama, a jej włosy były naturalnie piękne.
Tak to moja wada, jako fryzjerka pierwsze, na co zwracam uwagę u człowieka to
włosy.
Następnie przywitaliśmy się z tatą Kevina, który
diametralnie różnił się od mojego ojca. Papa Jonas był poważny, elegancki, a
jego głos był bardzo wyraźny, mój za to był człowiekiem bardzo prostym i
szczerym, czasami aż za bardzo.
Najmłodszy brat Kevina – Frankie był uroczym, grubszym
dziesięciolatkiem. Joe miał swój dziwny styl, ale był bardzo sympatyczny.
Często opowiadał śmieszne historie, dzięki czemu atmosfera była bardzo luźna.
Po godzinie moja ciekawość nie wytrzymała, wzięłam torebkę,
przeprosiłam wszystkim i wyszłam do toalety. Weszłam do kabiny i wyciągnęłam
telefon. Nie myliłam się, miałam jedną wiadomość: „Może masz ochotę jutro wypić
kawę?”
Po tym zdaniu poczułam jak krew schodzi mi z twarzy. Mój
rozum nakazywał mi napisać: „Nie”, a jednak coś w środku sprawiło, że moje
palce napisały: „Chętnie”. Wiedziałam, że to wszystko zdąża w złym kierunku, a
mimo to chciałabym się z nim spotkać.
Reszta wieczoru minęła bardzo spokojnie i sympatycznie.
Rodzina Kevina bardzo przypominała mi moją. Zawsze możemy na siebie liczyć i
wszyscy ze sobą chętnie rozmawiają. Mimo że są sławni, zachowują się jak
normalne osoby.
Gdy wszyscy się pożegnaliśmy, Kevin już własnym samochodem
odwiózł mnie do mojego mieszkania.
-Jak się bawiłaś? - Zapytał, gdy dotarliśmy na miejsce.
-Wspaniale, twoi rodzice są bardzo sympatyczni.
-Mama już Cię uwielbia. - Uśmiechnął się do mnie i nachylił
głowę w moim kierunku, a po chwili poczułam jego miękkie usta na swoich. - Nie
tylko ona Cię uwielbia. - Szepnął mi do ucha, o czym je pocałował.
-Tak? - Zapytałam kokieteryjnym głosem. - A kto jeszcze?
-Mój tata. - Wyszeptał między pocałunkami i poczułam jak się
uśmiecha. Postanowiłam zabawić się z nim w tą grę.
-I Frankie? - Zapytałam.
-On to już w ogóle! - Kevin zaczął się śmiać.
-I tylko oni? - Zbliżyłam usta do jego i je pocałowałam.
-Joe może tego nie powiedział, wprost, ale i tak wiem, że
Cię uwielbia.
-Sporo osób mnie uwielbia, ale dla mnie to i tak nadal mało.
- Popatrzyłam mu w oczy i po chwili zaczęłam żałować, tego, że pozwoliłam
wypowiedzieć Kevinowi te dwa słowa.
-Kocham Cię. - Kevin spojrzał na mnie poważnie i wiedziałam,
że czeka na te słowa ode mnie, a ja siedziałam cicho i nic się nie odzywałam.
Czekałam bardzo długo, aby wreszcie usłyszeć te słowa od osoby, która mówi je
szczerze i teraz, gdy je usłyszałam miałam ochotę się rozpłakać. Nie ze
szczęścia, ale z rozpaczy, że on mnie kocha a ja?
To jest pytanie, które powinnam sobie zadać jeszcze przed tą
kolacją. Kocham go? Chcę z nim być?
Nie wiem, dlaczego zastanawiając się nad tym przed oczami
mam Nicka, a nie Kevina. Przecież to jest jakiś obłęd. Spędziłam z nim około
pół godziny, a z Kevinem byłam 5 miesięcy.. Dlaczego zamiast odpowiedzieć
mojemu chłopakowi ja myślę o chłopaku, którego nie znam?
Nie odpowiedziałam Kevinowi, zamiast tego uśmiechnęłam się
do niego, a na jego ustach złożyłam krótki pocałunek. Wyszłam z samochodu pod
pretekstem, że jestem zmęczona, a jutro czeka mnie długi dzień.
Widziałam ból w jego oczach, ale nie mogę nic innego zrobić.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Musiałam dać upust
swoim emocją, gdy tylko trochę się uspokoiłam wzięłam do ręki telefon i
zauważyłam smsa od Nicka: „Super! W takim razie do jutra”.
„Co ja robię?” - Pomyślałam i wykręciłam numer Dine, mojej
starszej siostry z nadzieją, że ona mi pomoże. Zawsze na nią mogę liczyć.
Niestety, włącza się sekretarka.
Po godzinie zasnęłam nadal nie znając odpowiedzi na pytanie
„co ja robię”.
Wybaczcie mi, że dopiero dzisiaj dodałam rozdział, nie wiem nawet dlaczego. Ten rozdział miałam już gotowy przed stworzeniem bloga, więc nie mam dla siebie wytłumaczenia.
Dziękuję wszystkim, który zostawiają komentarze, fajnie jest przeczytać co się Wam podoba, co nie, a przede wszystkim wiedzieć ile osób to czyta.
Dzisiaj również proszę o opinie. :)
Zapraszam na mojego drugiego bloga i-remember-the-past.blogspot.com
czytam = komentuję