Poczułam jego ciepłą dłoń na moim kolanie, odwróciłam twarz
w jego stronę, a on wpatrywał się w moje oczy. Byliśmy ze sobą rok i jeden
miesiąc, a on nadal patrzył na mnie w ten sam sposób jak się poznaliśmy.
Nasz związek przypomina trochę komedię romantyczną, nawet
sposób poznania idealnie pasuje do filmu. Kupowałam kawę w szkolnym automacie,
byłam bardzo wykończona, zresztą kto nie jest padnięty na początku roku szkolnego?
Całe wakacje człowiek odpoczywa, późno wstaje aż tu nagle zaczyna się szkoła i
trzeba rano wstawać.
On czytał swój nowy plan lekcji i podszedł do mnie z
pytaniem gdzie się znajduje sala numer 74. Jego przyjemny głos sprawił, że od
razu się uśmiechnęłam, a gdy odwróciłam głowę i zobaczyłam jego twarz
zapomniałam jak się nazywam. On też stanął i nie wiedział co powiedzieć. Nie
pokazałam mu tej sali, przegadaliśmy całe zajęcia, potem kolejne.
Czasopisma nazywają to miłością od pierwszego wejrzenia, ale
ja nazywam to spotkaniem tego jedynego. Bo uważam, że Will to ten jedyny na
całe życie. Skąd to wiem?
Miałam już 5 chłopaków, każdy po nie całym pół roku chciał
jednego: seksu. A ja nie jestem typem dziewczyny, która chodzi z każdym do
łóżka. Will jest inny. Jego jestem pewna, wiem, że nie chodzi ze mną tylko dla
seksu. Nie umiem tego wytłumaczyć, po prostu kobieca intuicja mi to podpowiada.
Zresztą moja rodzina taka już jest. Dina – najstarsza siostra poznała swojego
chłopaka 3 lata temu, a teraz planują ślub. Wcześniej miała wielu chłopaków,
ale dopiero przy nim zrozumiała, co to jest miłość. Zawsze mi powtarzała, że
jak go spotkam tego jedynego to będę o tym wiedzieć.
Mike – mój brat też jest zakochany, trochę krócej niż ja bo
tylko 3 tygodnie, ale stwierdził, że to ta jedyna. Moja mama boi się, że będzie
chciał się już zaręczać i będzie musiała wydawać dwa śluby w ciągu jednego
roku.
Dani spotyka się z jakimś Kevinem od 3 miesięcy, nic o nim
tak naprawdę nie wiemy. Wydaje mi się, że ona jeszcze nie spotkała tego jedynego,
bo jej oczy nadal się nie śmieją, chociaż twierdzi, że jest najszczęśliwszą
osobą na świecie.
Ale wracając do mnie i Willa, ja wiem, że to ten jedyny. Nie
naciskał na mnie odnośnie seksu, ale w końcu on nastąpił. Nasz pierwszy raz był
dziwny, nie do końca nam wyszedł. Za bardzo byliśmy zestresowani tym wszystkim.
Ale za to drugi i trzeci i czwarty iii... wszystkie kolejne były wspaniałe,
magiczne. Każdy jego dotyk sprawia, że jestem szczęśliwa, czuje się kochana.
Wiele osób nam mówiło, że to po pierwszym miesiącu
przejdzie, to całe zauroczenie i w końcu będziemy zauważać tylko swoje wady, a
później zerwiemy. Jesteśmy ze sobą 13 miesięcy, nadal się kochamy, zauważamy
zalety i wady.
Pocałował delikatnie moje usta, gdy piosenka dobiegła końca.
Poszliśmy do naszego stolika, żeby czegoś się napić.
-Tańczyliście jakby nikogo innego nie było na sali. -
Usłyszałam szept mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się tylko do niej, nie
odpowiadając. Bo przy Willu zawsze czuję się, jakby nikogo więcej nie było
oprócz nas. Liczył się tylko on.
Opowiadał mi, że przed poznaniem mnie jego życie nie miało
sensu, śmierć matki sprawiła, że nie umiał się uśmiechać. Dopiero ja sprawiłam,
że znowu czuje, że żyje. Wiem, że wcześniej interesowała go tylko muzyka, nie
chciał mi powiedzieć, dlaczego skończył z graniem, ale czułam, że to miało
związek z jego mamą.
Miałam swoją teorię na ten temat. Moim zdaniem to matka
zawsze zachęcała go do grania, a teraz, gdy jej nie ma Will nie umie się
przełamać żeby coś zagrać. Bo wie, że ona już nigdy tego nie usłyszy, a on nie
będzie widział jej wsparcia. Woli nie grać, niż cierpieć.
Jego zdjęcia z dzieciństwa najczęściej przedstawiają jego
przy perkusji uśmiechającego się od ucha do ucha. Pewnie zdjęcia robiła mu
mama, która była z niego dumna. A on był szczęśliwy, że może realizować swoje
marzenia. Miał oparcie w rodzicach, teraz ma tylko tatę, który nie umie zająć
się dziećmi. Will bardzo często spóźnia się na pierwsze lekcje, bo na przykład
musi odwieźć młodsze rodzeństwo do szkoły. Nigdy nie narzekał, dla niego
siostra i brat byli bardzo ważni, ale przecież Will też ma swoje życie, jest
młody, a czasami zachowuje się jakby był ich ojcem.
Chciałam, żeby mój chłopak śmiał się jak ten mały chłopczyk
ze zdjęć, dlatego po balu zabrałam go do mnie do domu. Zaprowadziłam go do
piwnicy, w której spędziłam ostatnie dni. Wysprzątałam, wymalowałam ściany i
teraz piwnica nie przypominała opuszczonego miejsca.
Przed wejściem zawiązałam Willowi oczy i pozwoliłam mu je odsłonić,
gdy weszliśmy do środka.
-Możesz je otworzyć. - Staliśmy przed perkusją, a chłopak
pomału otwierał oczy. Gdy zobaczył sprzęt nie wydawał się szczęśliwy. Zaczął
szybciej oddychać, jego ręce trzęsły się.
-Will co Ci jest? - Nie rozumiałam jego stanu. Chciałam,
żeby był szczęśliwy, a zachowuje się, jakbym zabiła kogoś z jego bliskich.
-Dlaczego to tu stoi?! – Nagle wybuchł, jego twarz
poczerwieniała, a żyły na szyi zaczęły być bardziej widoczne. – Jak Ty nic nie
rozumiesz! Porąbało Cię już do reszty?! Myślałem, że mnie wspierasz! A Ty mi
wbijasz nóż w plecy?! – Stałam nieruchomo bojąc się odezwać. Przez chwilę się
go wystraszyłam, nie poznawałam go. Nigdy taki nie był.
Will kopnął wiaderko, które stało przy drzwiach i wybiegł z
garażu. A ja? Ja stałam nie umiejąc nad sobą zapanować. Łzy spływały mi po
twarzy, sprawiając, że coraz trudniej mi się oddychało. Zaczęło mi się kręcić w
głowie, dlatego upadłam na podłogę. Moje ciało drżało a po chwili poczułam
kogoś ręce, które mnie przytulały.
-Ciii, już dobrze. Nie płacz. Powiesz mi, co się stało? –
Dina próbowała mnie uspokoić, ale to nic nie pomagało.
Nigdy takiego go nie widziałam, bałam się, że mnie uderzy,
chociaż nie wiem, co byłoby gorsze. Jego krzyki czy ból, jaki bym poczuła po
uderzeniu.
-Już nie płacz, uspokój się i na spokojnie porozmawiajmy
dobrze?
Popatrzyłam na nią i od nowa zachciało mi się płakać. To
była moja pierwsza poważna kłótnia z Willem. Ale nie to w tym wszystkim było
najgorsze, nagle do mnie dotarło, że mogę go stracić. A ja nie wyobrażam sobie
bez niego życia.
Witajcie... po dwóch miesiącach przerwy. Ten rozdział ciężko mi się pisało bo tej postaci miało nie być, ona wyszła nagle i nie jestem do końca do niej przekonana. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Mam co do tej dwójki pewien plan, ale jeszcze nie wiem kiedy dokładnie go wcielę w życie. Następny rozdział jest już dawno napisany, więc na pewno pojawi się szybciej niż ten.
Ten rozdział to taki mały prezent dla Was bo dzisiaj nasze święto "Dzień Dziecka".
Czekam na szczere komentarze.
Chciałabym Was jeszcze zaprosić na bloga i--am--what--i--am.blogspot.com
czytam=komentuję