-Zakochałem się! – Ucieszony Kevin zaczął opowiadać o tym, że poznał dziewczynę swoich marzeń, że jest piękna, ma kręcone blond włosy. Jej uśmiech sprawia, że miękną mu kolana. Jest w tym samym wieku co on, jest inteligentna, pracuje w salonie fryzjerskim, do którego Kevin cztery miesiące temu wpadł przypadkiem, bla bla bla…
Spojrzałem na Joego, który chyba też już ma dość tej
paplaniny naszego braciszka.
-A co u Ciebie Joe? – Zapytałem, gdy tylko na chwilę Kevin
przestał gadać.
Siedzimy w kawiarni na rogu 15, chcemy pogadać o zespole.
Przez ostatnie 5 lat pracowaliśmy bez odpoczynku, teraz chcemy trochę odpocząć,
zająć się swoimi marzeniami. Ja chciałbym nagrać swoją płytę, Joe pojeździć po
świecie a przede wszystkim pojechać do Afryki i pomóc potrzebującym, a Kevin
chyba jeszcze sam nie wie czego chce, teraz to pewnie marzy tylko o spotkaniach
z nową dziewczyną, potem wziąć ślub, założyć rodzinę. Zawsze o tym marzył, nie
żebym ja tego nie chciał. Ale dopiero mam 20 lat, chce na razie spełnić swoje
marzenia, dopiero potem gdy będę miał na to czas pomyślę o rodzinie. Rodzice
pewnie nie byliby zadowoleni, gdybym im o tym powiedział, dla nich rodzina jest
najważniejsza.
-Jutro jadę na weekend do rodziców, dawno ich nie widziałem,
no i stęskniłem się za naszym braciszkiem, a Wy jakie macie plany na weekend?
-Ja chciałbym się spotkać z zespołem The Administration i
pogadać o ewentualnej współpracy.
-Czyli na serio o tym myślisz? - Zapytał mnie Kevin.
-Myślę, że nadszedł ten czas, abyśmy mogli na chwilę od
siebie odpocząć, odkąd pamiętam zawsze pracujemy razem.
-Dzięki temu w końcu będziemy mogli być braćmi, a nie
wspólnikami. - Joe podzielał moje zdanie, akurat o jego reakcję się nie bałem,
bo często z nim o tym gadałem. Bardziej martwiłem się co o tym sądzi Kevin,
jednak jak się okazało niepotrzebnie.
-Uważam, że to bardzo dobry pomysł, każdemu z nas przyda się
chwila dla siebie. Ale kiedyś wrócimy do tego, prawda? - Zapytał mój najstarszy
brat.
-No jasne! - Ucieszyłem się, że moi bracia nie są na mnie
źle, że chcę zacząć solową karierę. Od jakiegoś czasu chodził mi taki pomysł po
głowie, a dopiero teraz czuję, że to wszystko może się udać bo mam poparcie
moich braci.
Reszta spotkania przebiegła spokojnie, wspominaliśmy o
początkach naszej kariery. O tym jak ciężko było nam się wybić, a potem
wszystko poleciało tak łatwo. Rozmawialiśmy o naszych fanach, jak zareagują na
wieść, że chcemy zrobić sobie dłuższą przerwę. Zastanawialiśmy się o naszej
przyszłości, naszych planach.
Następnego dnia spotkałem się z zespołem, który od początku
przypadł mi do gustu. Mieliśmy wspólne pomysły, tylko czasami szczegóły nam nie
pasowały, ale w końcu i tak się dogadaliśmy i wszyscy byliśmy zadowoleni.
Cieszyłem się, że następne miesiące będę mógł spędzić z ludźmi, którzy tak jak
ja kochają muzykę i mają pasję w życiu bez której nie mogą żyć.
Po miesiącu pracy nad tekstem i muzyką weszliśmy do studia i
zaczęliśmy nagrywać. Czasami spędzaliśmy w studio 20 godzin dziennie i
wracaliśmy do mieszkań tylko po to, żeby wziąć prysznic, przespać się i przebrać.
Pierwszy raz w życiu nie spędzałem tyle czasu z moimi
braćmi, ostatni raz widziałem się z nimi w kawiarni, dzień przez spotkaniem z
Johnem, Michaelem, i Tommym. Praca nad czym swoim, prywatnym była dla mnie
niesamowita przez co nie miałem nawet czasu pogadać z rodzicami i braćmi.
Wieczorem pewnego dnia, gdy wyszedłem ze studia w którym
nagraliśmy piosenkę „Who I am” zadzwoniłem do Joe. Chciałem mu o tym wszystkim
opowiedzieć. Zawsze łączyła nas specyficzna więź, byliśmy braćmi, ale co
najważniejsze byliśmy przyjaciółmi. Wiem, że gdybyśmy nie byli spokrewnieni to
prędzej czy później i tak byśmy się odnaleźli i zostali przyjaciółmi.
Oczywiście Kevina też kochałem, ale pierwszą osobą, do której zawsze dzwoniłem,
aby o czymś pogadać był Joe.
-To wszystko co się teraz wokół mnie dzieje jest jakieś
niesamowite! - Wykrzyczałem do słuchawki.
Joe cierpliwie mnie wysłuchał, cieszył się razem ze mną.
-Jutro Kevin ma przestawić rodzicom swoją dziewczynę,
podobno to coś poważnego. Przyjedziesz?
-Jutro? Kurcze chciałbym, dawno Was nie widziałem, ale nie
mogę, umówiłem się z chłopakami. Ale jeżeli to coś poważnego to na pewno ją
jeszcze poznam.
Następnego dnia rano w drodze do studia wstąpiłem do
Starbucksa po kawę, aby się obudzić. To jedyne miejsce, gdzie są naprawdę
pyszne napoje. Wychodząc oczywiście czekało na mnie przed wejściem kilka fanek.
Podszedłem do nich, zacząłem robić sobie z nimi zdjęcia i rozdawać autografy.
Nie przeszkadzało mi to, że zawsze gdy gdzieś wyjdę spotykam fanów, jestem
zdania że to część mojej pracy, którą uwielbiam. Gdyby nie oni, nie byłoby mnie
w tym miejscu, więc cierpliwie z nimi rozmawiam.
Gdy już skończyłem, fani zaczęli się rozchodzić, odwróciłem
się i nagle w coś uderzyłem, a na spodniach poczułem ciepło. Popatrzyłem w bok
i dostrzegłem dziewczynę, która stała i wpatrywała się we mnie z przepraszającą
miną.
-Bardzo Cię przepraszam, nie wiedziałam, że akurat się
obrócisz.
-Nic się nie stało, to ja powinienem być bardziej ostrożny.
- Uśmiechnąłem się do niej, aby załagodzić całą tą sytuację. Jednak mój i jej
wzrok przeniósł się na moje spodnie na których była wielka plama.
-Jednak się stało. Naprawdę przepraszam.
-Daj spokój to tylko spodnie. Ale dobrze, możesz mi za to
kupić kawę, a ja Tobie napój który wylądował na moich spodniach i będziemy
kwita. Co ty na to?
-Super.
Wskazałem dłonią, aby szła pierwsza do lokalu, dziewczyna
zaczęła iść, a ja się rozglądnąłem i z ulgą stwierdziłem, że nikt się nam nie
przygląda. Miałem już taki nawyk, że szukałem wszędzie aparatów, które czekały
tylko na moje potknięcie.
Weszliśmy do środka, zajęliśmy miejsce, a po chwili kelnerka
zabrała nasze zamówienia.
-A mogę wiedzieć, jak masz na imię? - Zapytałem ją, gdy przy
naszym stoliku zapadła cisza.
-Danielle, a Ty?
-Nick. - Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Nasza rozmowa była bardzo swobodna, o niczym konkretnym, a
jednak nie nudziliśmy się przy sobie. Okazało się, że mnie nie kojarzy, dlatego
powiedziałem jej tylko tyle, że zakończyłem swoją pracę i teraz chce się skupić
na swoich marzeniach, nie okłamałem jej, po prostu nie powiedziałem całej
prawdy. Danielle przyjęła to do wiadomości i więcej nie zadawała pytań o moją
pracę. O niej dowiedziałem się, że jest fryzjerką i marzy o własnym zakładzie.
Pochodzi z Denville, ma dwie siostry i brata. Ja też zacząłem jej opowiadać o
sobie i bardzo mi się do spodobało. Zawsze wszyscy mnie znali i nie musiałem
opowiadać o sobie. To naprawdę fajne uczucie!
Na sam koniec wymieniliśmy się swoimi numerami i wiedziałem,
że na pewno się jeszcze spotkamy.
I o to jest dwójka :)
Jestem ciekawa co sądzicie o tym rozdziale. Napisałam go już dawno, miał być pierwszym rozdziałem, ale plan się zmienił. Dziękuję za wszystkie komentarze przed wcześniejszym rozdziałem !
Liczę na szczere opinie ! :)
czytam=komentuję